Relacja z Gdynia Design Days

Na jednym z najważniejszych festiwali polskiego designu nie mogło oczywiście zabraknąć Husarska Design Studio. W wydarzeniu uczestniczyła nasza projektantka, Ewa Parfianowicz. Zaproszono ją do poprowadzenia jednej z sesji warsztatowej. Ponadto, przedstawicielka Husarska Design Studio miała okazję przyjrzeć się festiwalowi z bliska. Oto jej relacja.

Niewątpliwie najważniejszymi punktami festiwalu były wystawy. Z powodzeniem łączyły one w sobie przeszłość z teraźniejszością, pokazując, jak wiele do zaoferowania miał i ma polski design oraz projektanci. Dzięki swej różnorodności oraz szerokiemu przekrojowi trafiały one do każdego. Świetnym przykładem była ekspozycja poświęcona 90-leciu powstania Spółdzielni Ład. W ten sposób można było zapoznać się ze sztandarowymi przykłady polskiego wzornictwa, które do dziś wywierają wpływ na świadomość estetyczną kolejnych pokoleń projektantów. Wyłącznie na współczesnej twórczości – choć nierzadko inspirowanej przeszłością – koncentrowała się wystawa wybranych dyplomów School of Form. Z jednej strony spotkaliśmy doskonale znane obiekty codziennego użytku wykonane w oparciu o najnowsze technologie (np. połączenie ceramiki z drukiem 3D), z drugiej – nowatorskie rozwiązania czerpiące z dawnych tradycji. Zwracam uwagę na projekt Prymitywy, będący wynikiem eksperymentowania i zabawy z materiałami. Warto jeszcze wspomnieć o inicjatywie Zamku Cieszyn. Dzięki tej zasłużonej instytucji obejrzeć można było ekspozycję Dizajn u źródeł. Zgromadzono na niej tradycyjne rzemiosło w nowoczesnych aranżacjach, inspirowanych dziedzictwem Karpat.

Osobny nurt stanowiły wystawy udowadniające, że sztuka jest tak właściwie wszędzie. Ekspozycja główna Gdynia Design Days, czyli Odzyskane. Obejrzeć można było na niej produkty wytwarzane z nietypowych materiałów otrzymywanych z obiektów morskiego pochodzenia, czyli… przetworzone odpady wyłowione z głębin. Dzięki wyobraźni projektantów zyskały one nowe, często zaskakujące kształty i funkcje. Na podobnych założeniach oparta była wystawa Re:made OBJECTS. Tworzywem znów były przedmioty bezużyteczne i odpady, które tym razem za sprawą drukarki 3D zostały przywrócone do użytku. Poświęcone były na to 2-dniowe warsztaty z udziałem uczestników festiwalu.

Pokonkursowa wystawa Młodzi na start to przede wszystkim minimalizm. Nie tylko w formie, ale także w doborze materiałów.

Na koniec – jeszcze dwa ważne tematy, uzupełniające i tak bogaty program Gdynia Design Days. Moją uwagę przyciągnęła prezentowana podczas festiwalu meblarska perełka z zakurzonych archiwów – krzesło H106 autorstwa prof. Edmunda Homy. Zaprojektowane w 1967 roku, po raz pierwszy zostało wdrożone do produkcji dopiero po 50 latach. Początkowo zostało odrzucone przez komisję Zjednoczenia Przemysłu Meblarskiego w Poznaniu jako mebel zbyt luksusowy i trudny w produkcji ze względu na konieczność pracy ręcznej. Dziś z dumą wkracza do festiwalowych przestrzeni. Uważam, że wystawa poświęcona temu projektowi jest słuszną inicjatywą, zachęcającą do poszukiwań i promowania zapomnianych dzieł.

Bardzo dobrze wspominam też warsztaty Pachnidło , które miałam przyjemność prowadzić. Odbyły się one w nowoczesnym budynku PPNT w Gdyni. Festiwalowych gości już u progu powitał zapach świeżych owoców, ziół i kwiatów. Na chwilę przenieśliśmy się do ogrodu pełnego cudownych woni. Uczestnicy mieli okazję zapoznać się z najstarszymi metodami pozyskiwania olejków eterycznych, zamykając zapach cytrusów w szklanych słoiczkach, które po zakończeniu warsztatów chętnie zabrali ze sobą do domu. Poznaliśmy też metody otrzymywania mydła i aromatycznej soli do kąpieli. Nie obyło się bez prac projektowych, dzięki którym pachnące produkty zyskały efektowne etykiety.

Podsumowując, Gdynia Design Days to festiwal interdyscyplinarny, pomyślany tak, aby każdy znalazł coś dla siebie. Dzięki połączeniu różnorodnych wystaw i warsztatów mamy okazję nie tylko dotknąć, ale i spróbować własnych sił we wzornictwie i wszystkim co dzieje się dookoła niego.